Jeśli chodzi o mnie, to jestem chorym na oryginalność popaprańcem. Nie spodobałam się sobie, gdy przestałam być dzieckiem i postanowiłam ze sobą walczyć, robić sobie na przekór. W ten sposób pozbyłam się korzeni starej osobowości, a jeszcze nie powstała nowa i aktualnie tkwię w dupie nicości i dopiero rodzę się do wielkości, która być może nigdy nie nadejdzie.