Kiedy trawi nas ten sam głód, który pod pękającymi szrapnelami gnał owych żołnierzy hiszpańskich na lekcję botaniki, Mermoza nad południowy Atlantyk, poetę do poematu, czujemy, że stworzenie świata nie jest jeszcze zakończone, że musimy jeszcze zdobyć świadomość siebie i świata. Musimy poprzez ciemności przerzucać kładki. Tylko ci o tym nie wiedzą, którzy obojętność, ową formę egoizmu, biorą za mądrość. Ale wszystko zadaje kłam tej mądrości! Koledzy, koledzy moi, biorę was na świadków: kiedy czuliśmy się szczęśliwi ?