jeśli nie miałabym z kim
siedzieć przy ciepłym kompocie
przylepiłabym się do parkowej ławki
jak pomarszczony zapłakany liść
dla mnie
kasztany zalęgłyby się w berecie
sypiały jak w miękkim mchu
a moje serce
to byłby pokruszony chleb
w kieszeni
przekarmiwszy nim szare ptaki
pisałabym na piasku imiona
zamazywała drewnianą nogą
i tak w kółko
We’ve updated our privacy policy so that we are compliant with changing global privacy regulations and to provide you with insight into the limited ways in which we use your data.
You can read the details below. By accepting, you agree to the updated privacy policy.